Dziś miałyśmy z dziewczynami pojechać na babski dwudniowy wypad w tzw. przyrodę. Niestety, natura sprawiła nam przykrą niespodziankę. W czwartek, z nagła a niespodziewanie, pojawiła się burza, a po niej temperatura za oknem zaczęła spadać na łeb, na szyję. Właściwie głównie na łeb, bo mój bolał jak licho!!
A dziś obudziła mnie szaro-bura aura za oknem , jak za przeproszeniem, w listopadzie.
Z całego składu desperatek, które miały jechać, jedna okazała się nie do złamania. Dostałam skoro świt sms-a, nie znoszącego sprzeciwu, mniej więcej takiej treści: "O 10-tej jestem pod twoim domem. Jedziemy do lasu.Czapka i rękawiczki. Bez dzieci."
Z bólem pożegnałam ciepłą pierzynkę, ciepłego męża i ciepła herbatę na stole..... zgodnie z nakazem założyłąm czapkę, co to w niej głupio wyglądam,ale bez stresu, bo byłam pewna, że w taką pogodę, z całą pewnością nikogo nie spotkam. Plusem wielkim tej zupełnie niewiosennej pogody była totalna pustka w lesie. To znaczy byłyśmy my..... i drzewa...i było nam z tym dobrze:):) Obgadałyśmy wszystkie sprawy ważne i nieważne, Te, które zatruwały mi myśli w ostatnim tygodniu, w okolicznościach przyrody, okazały się mniej przytłaczające. W tzw. międzyczasie( pojęcie absolutnie obce płci męskiej), oddawałyśmy się zachłannemu zbieractwu roślinności wszelkiej, począwszy od gałęzi z pościnanych w lesie drzew, na czosnku niedźwiedzim skończywszy i nerwowym pstrykaniu zdjęć porzuconych beli drewna - to głównie moja towarzyszka, dzielna-bo łapy lekko przymarzały, a mnie brak słońca nie zachęcał do fotografowania.
Wróciłyśmy do samochodu, oblepione delikatnie błotem( zrywanie kaczeńców, wymaga poświęceń), z przewianą głową w sensie dosłownym i w przenośni. Wszystkie złe myśli wywiało....
A tak na marginesie, jeżeli rośnie gdzieś w waszych okolicach czosnek niedźwiedzi, to już czas go zrywać!
Jest teraz delikatny i świetnie nadaje się do sałatek. Jak zacznie kwitnąć będzie już "po ptokach".... Zostało jeszcze może 2 tyg!
W czasie zrywania liści czosnku, spotkałyśmy sympatycznego pana, który też zapamiętale zrywał czosnkowe cudo:) Podzielił się z nami przepisem na sałatkę. Dziś wieczorem będziemy wcinać:):):)
Przepis bardzo prosty:
zielony ogórek.pomidor, ćwiartki jajek,....no i oczywiście nasz bohater dnia Czosnek niedźwiedzi. Wszystko pokroić dowolnie, doprawić majonezem i inaugurować wiosenny sezon zieloności na stole!
Gdyby ktoś nie wiedział jak to wygląda:
Nazrywałyśmy tych liście pełne worki. Jutro jeszcze zrobię na ich bazie-zupę i sałatkę do obiadu, a resztę, która została, zamarynuję.
Sposób mało skomplikowany: umyte i osuszone liście wkłada się warstwami do słoików, przesypuje małą ilością soli i zalewa oliwą. Podaje się jako dodatek do mięs lub sałatek. Ruszajcie więc na poszukiwania!!!:)
A tymczasem inne dowody na dobrze spędzony dziś czas:
Zalesiłam sobie odrobinkę pokój:
......paradoksalnie bardzo wiosenne:):)
z nadzieją, że lada dzień te gałązki pokryją się soczystą zielenią młodych listków:):)
A po południu, zaświeciło słońce!
......i niech już nie przestaje, czego i sobie i Wam życzę:):)
A Tej, która wie,o kim myślę :)- dziękuję, że mnie wywlokła z domu i towarzyszyła krokiem
żwawym i słowem bystrym:):) Do kolejnego razu, mam nadzieję:)
Ciesze sie,ze udalo ci sie Asiu wywiac negatywne mysli a nabrac pozytywnej energii!A to wielka sztuka w tych warunkach pogodowych!Jak jest u nas wiesz..hmm byloby znecanie sie jeszcze raz to wspominac-patrz Picasa.
OdpowiedzUsuńCo do czosnku niedzwiedziego,przepisow tez wiele np na pesto.Czosnek niedzwiedzi ma to zalete,ze po jego konsumcji nie pojawia sie z powrotem w oddechu,wiec jest towarzysko-przyjazny!
Ale uwaga-mlode liscie lesnej konwalii sa bardzo do niego podobne i doprowadzily juz do wielu zatruc!!Dlatego uwaznie zbierac i wachac dla pewnosci. Pozdrawiam slonecznie!
U mnie tak wieje że od piątku z domu nawet nosa nie wyściubiłam :/ Dzisiaj już wyjdę do kościołka i to przez park więc oszacuje czy są jakieś straty w starym drzewostanie
OdpowiedzUsuń