Obserwatorzy

czwartek, 31 grudnia 2015

Czas...



 Czas , który stoi w miejscu. Czas pędzący na złamanie karku, czas relaksu, czas radości, czas smutku, czas spełnionych marzeń, czas rozczarowań, czas pożegnań, czas powrotów, czas zmarnowany, czas darowany.....chwile, które składają się na nasze Życie.


Czas zamknięty na tarczy zegara. Czas, który możemy pięknie przeżyć lub zmarnować.  Można całe życie czekać patrząc na przesuwające się wskazówki lub zacząć ŻYĆ . Trudne, ale chyba warto się odważyć.


W Nowym roku życzę , by Czas był dla Was łaskawy. By nie poganiał, dał się nacieszyć chwilą i pozwolił żyć niespiesznie i szczęśliwie:)


Ilustracją dzisiejszego posta jest zegar ceramiczny, który zrobiłam już dość dawno, ale musiał swoje odleżeć, zanim mój mąż zamontował mechanizm zegarowy :) . 
Wreszcie "wisi"( zegar, nie mąż, oczywiście:)) i mam nadzieję, będzie nam pokazywał tylko szczęśliwe godziny:).
***

 

czwartek, 24 grudnia 2015

Jeżeli...


 "Jeżeli podobnie jak Herod, wypełnimy nasze życie przedmiotami i tylko przedmiotami, jeżeli będziemy uważali siebie za tak nieważnych, by każdy moment naszego życia wypełniać działaniem, to kiedy znajdziemy czas, by odbyć długą, powolną podróż przez pustynię, jak Trzej Królowie? Lub usiąść i popatrzeć w gwiazdy jak pastuszkowie? Czy podumać o mającym przyjść na świat dziecku, jak Maria?
Każdy z nas ma swoją pustynie do przebycia. Gwiazdę do odkrycia. I prawdziwe ja, które oczekuje naszej pomocy , by mogło się narodzić. "
                                                                                                         Autor nieznany


W ten szczególny Czas, życzę Wszystkim Dobra, Miłości, Życzliwości...słowem tego wszystkiego, co zyskaliśmy dzięki Bożemu Narodzeniu...




***

 

niedziela, 6 grudnia 2015

A takie tam...

  

 Miniony tydzień, to kilka ważnych dla mnie rozmów. Takich o życiu , jego początku i przemijaniu, nie zawsze pięknie.
 Zajmuję się (czasami) doradztwem laktacyjnym i mam niewątpliwą przyjemność obserwować mamy w trakcie karmienia piersią. Zawsze ma to dla mnie jakiś mistyczny wymiar. Nowe życie, które walczy o swoje. Jednocześnie błogi wyraz twarzy dziecka i matki połączonych jakąś niewidoczną nicią wzajemnego oddania. Często  widzę też ból i łzy mam, które mimo cierpienia robią wszystko by karmić. Siła Nowego Życia, które jest absolutnie najważniejsze.

I  samotność ludzi starych. Też z racji zawodu, słyszę opowieści matek, których dzieci wyjechały po lepsze za granicę. Powszechne u nas ostatnio zjawisko. Młodzi wyjeżdżają, rodzice najczęściej zostają. Póki mogą jeżdżą pilnować dzieci, pomagają urządzić się w tym Nowym świecie i...wracają. Zaczynają się choroby, niedołężność. Dobre rady płyną przez słuchawki telefonów, ale z problemem tu na miejscu muszą się zmierzyć sami. Nie ma kto zawieść do lekarza, kupić recepty, nie mówiąc już o zrobieniu obiadu. Gubią się w tym "szybkim świecie".  Mam przed sobą taką płaczącą starą kobietę, i widzę jednocześnie tą z dzieckiem przy piersi.
Przemijanie bez znieczulenia.

Tydzień temu obejrzałam niezwykły film "Sól Ziemi" Wima Wendersa. Piękna opowieść o niezwykłym człowieku: Sebastiano Salgado, który większość swojego życia spędził podróżując po świecie i fotografując ludzi często w dramatycznych dla nich momentach. Fantastyczne zdjęcia, które wzruszają, paraliżują dramatyzmem, przerażają i zachwycają, zapierając dech w piersiach. Przede wszystkim  to film o CZŁOWIEKU w bardzo szerokim znaczeniu:mieszkającym na różnych szerokościach geograficznych, ukształtowany przez naturę i warunki geopolityczne, ale także o człowieku opętanym nienawiścią, rządzą władzy, chęcią dominacji...
 W kontrze: świat zwierząt i przyroda, które są balsamem na poharataną okrucieństwem ludzkich czynów duszę. Małość i Wielkość człowieka.
To tyle moich refleksji w tym czasie przedświątecznego szaleństwa pozbawionego często czasu na myślenie.
Oby nas ten wirus nie dotknął, a Czas Oczekiwania na święta,  był mądrze wykorzystany:). Sobie i Wam z całego serca tego życzę:)
Ilustracją do tego postu są moje zdjęcia. Usuwałam jesienią kwiaty z donic i zachwycił mnie ten  niewidoczny dla oczu świat "podziemny":)

***


sobota, 28 listopada 2015

Biżuterii c.d.:)



 Jeszcze kilka obiecanych w poprzednim poście zdjęć biżutów ceramicznych na dziś:)
















 Miłego weekendu!

****


środa, 25 listopada 2015

Trochę ceramicznej biżuterii....cz.I


 Moja biżuteria powstaje systematycznie przy tworzeniu większych prac. Zwykle jednak  musi tochę odleżeć zanim ją wykończę. I wreszcie potrzeba odrobiny słońca, by zrobić jako takie zdjęcia:) A ostatnio słońca jak na lekarstwo. To wszystko bardzo rozciągnięte jest w czasie. Ale dziś mogę Wam pokazać efekt finalny:)

 Kolczyki:



Wisiory:

 ****
 ****
 ****

Pozdrawiam serdecznie:) Będzie niebawem c.d.:)

***

piątek, 6 listopada 2015

Akwarela ...



 Jakiś wirus mnie dopadł i złożył w łóżku na kilka dni. Nie mogłam czytać, ale mogłam słuchać:)
Przesłuchałam sobie archiwalne audycje Michała Olszańskiego "Godzina prawdy". Bardzo lubię tą audycję. To spotkania z nietuzinkowymi, ciekawymi ludźmi, nie zawsze z pierwszych stron gazet, ale zawsze z życiorysem, którym można by obdzielić kilka osób.

 A dla poprawy nastroju słuchałam audycji Kasi Stoparczyk, też z radiowej trójki: "Dzieci wiedzą lepiej" i "Politycy w piaskownicy". Ubaw po pachy i możliwość spojrzenia na nasz "dorosły" świat oczami dziecka. Szczęka opada:) Jednocześnie trochę żal, że tak mało zostaje w nas dorosłych tych cudownych cech dziecka: otwartości, braku hipokryzji, bezpośredniości....

Dobrze tak czasem odciąć się od codziennego pędu, ale szczerze mówiąc, już po dwóch dniach w łóżku miałam dosyć. Szukałam tylko pretekstu by się z niego wymiksować.:)
Na szczęście choroba zaczęła odpuszczać. Efektem.... akwarela:)
..... i taki aniołek na zdrowie;)
....dla wszystkich, których też dopadł jakiś MIKROB:)

***

 



sobota, 31 października 2015

Tęczowa misa na początek jesieni...



 Ta ceramiczna misa , mimo, że jej początki miały miejsce jeszcze w lecie, świetnie wpisuje się w jesienne klimaty. Zwłaszcza, że ostatnio pogoda nas rozpieszcza, czarując cudownymi kolorami...

Lubię bardzo te intensywne rudości w słońcu. Ale lubię też jesienne zmierzchy i ranki, spowite we mgle, gdy rozmyte światło otula świat.

Brak ostrych konturów, rozmycie kształtów i szarości w różnych odcieniach, to coś co nieodmiennie mnie zachwyca. Chciałabym, by takie były moje obrazy. Czasami to się udaje, częściej nie:). Natura maluje takie obrazy perfekcyjnie i bez fałszu...


Zaczęliśmy już w domu sezon "świecowy":). To żeby osłodzić sobie żal, po zbyt szybko zachodzącym słońcu:)
"Umiejętność wpływania na jakość dnia jest najdoskonalszą ze sztuk"
H.D.Thoreau               

****