Zegarom zabrana jedna godzina. Jeszcze szybciej będzie zapadać zmrok. U mnie świece "działają" już na pełnym etacie:). W lampionach, szklanych naczyniach i ceramicznych świecznikach sprawiają, że ciepło się robi na duszy... i z radością wraca się do domu na te wieczory.
Pokazywałam niedawno makowe świeczniki (do zobaczenia tutaj). Dziś nieco inne "trzymadełka" światła:
Trójka ludzików rozpraszających nam ciemności :) . W ciepłych paltocikach i dłoniach grzejących się przy ogniu:).
Nie są doskonałe. Mają lekkie braki w kończynach górnych. Za cienko wywałkowałam glinę:(
Trudno, świat też nie jest idealny!:):)
Ale jeden jest w całości!:):) Ten, któremu poświęciłam najmniej uwagi i serca.:)
Wreszcie też moja lampa ceramiczna doczekała się świetlistego wnętrza. Pan Mąż nagle się ocknął z powakacyjnego letargu, połączył kabelek z "czymśtam" w środku i stała się jasność! :).
Trwało to może pół godziny, a czekało.... dobrych kilka miesięcy:). Ale jest! Odhaczone:)
Dobrych wieczorów Wam życzę:) Koniecznie.... w blasku świec i dobrym towarzystwie:)