Obserwatorzy

wtorek, 29 lipca 2014

Konsekwencja, to nie jest moje ulubione słowo:):)



Postanowiłam, że będę malowała akwarele częściej niż dotąd:). Czuję, że gdy się  "rozmaluję",  pędzel jest bardziej posłuszny i "lżejszy". Jeszcze nie wiem jak , ale postanowiłam się zmobilizować. Mam nadzieję, że jak zdeklaruję się na blogu,  będzie mi (z moim nieszczęsnym poczuciem obowiązku) łatwiej wytrwać:).


Tymczasem za oknem burza, idealny czas na malowanie, a ja siedzę w fotelu z książką i .....no właśnie:):)
Ale tyle książek jeszcze czeka.
Mój mąż zakupił sobie parę lat temu czytnik. Nie było to nić nadzwyczajnego, bo gadżeciarzem jest niereformowalnym. Wychwalał  zalety ustrojstwa,  ale jakoś długo nie mogłam się do niego
(czytnika, znaczy się:)) przekonać. Bo to nie pachnie, jak tylko nowa książka pachnieć potrafi, nie ma okładki, która czasem zachwyca bardziej niż zawartość:), nie czuję czy to opasły tom, zapowiedź dłuższej przygody, czy krótka "jednodniówka". Słowem jakieś takie zimne i pozbawione "duszy":).
 I tak trwałam w tym uporze do czasu pierwszego urlopu z czytnikiem:)




Wreszcie przestałam się bać, że może mi zabraknąć "czytania". Ten niepokój dotykał mnie najmocniej za granicą, gdy nie było możliwości dokupienia jakiegoś czytadła. Teraz wreszcie poczułam sytość:).
Przed wyjazdem zakupiliśmy kilka ebooków, kilka miałam już w "biblioteczce". Bagaż zmniejszył się o kilka kilogramów:). Właściwie wszyscy, poza Mają,  mamy już swoje własne czytniki z własnym księgozbiorem. Chłopcy w tej formie czytają wszystkie lektury, książki obcojęzyczne i te których nie sposób "złapać" w bibliotece.
Oczywiście, ja czasem robię sobie przyjemność w postaci świeżutkiej prosto z księgarni , papierowej książki, ale są to takie pozycje, które chcę mieć na półce, bo do nich wracam.
 I tak niepostrzeżenie, ja wielki przeciwnik elektronicznych książek  zaczynam je ... lubić:).
Aż strach pomyśleć co jeszcze mogę polubić??:):):)


                                                                             ***
Pozdrawiam  konsekwentnie:):)

środa, 23 lipca 2014

Lato....czas akwareli:)

Jak zwykle o tej porze, rozkładam akwarele....
Urlop sprzyja wyciszeniu, a otaczająca przyroda inspiruje.
Jesteśmy drugi raz w tym samym miejscu, ale podobnie jak w ubiegłym roku cudownie się tu wypoczywa. Troszeczkę dokuczają upały ( nie myślałam, że napiszę tak kiedyś w kontekście urlopu w Polsce:)), ale dajemy radę:) Niezwykłe okoliczności przyrody, fajne Towarzystwo:) , pyszne jedzonko, słowem: CHWILO TRWAJ!:)

Lubię takie niespieszne urlopy! Nic nie muszę, za to wszystko mogę!!
Czas przelewa się leniwie odmierzany kolejną przeczytaną książką lub pieszym wędrowaniem wokół jeziora. Codzienny POŚPIECH, który w realu doprowadza do palpitacji serca, tutaj jest pojęciem abstrakcyjnym:)

Dwie akwarelki w fioletowej tonacji:
Groszek, który lubię za jego eteryczność, lekkość i podobieństwo do motyli....

Anemony, równie delikatne i subtelne.



Mam nadzieję,że choć odrobinkę udało mi się oddać charakter tych kwiatów:)
Podrawiam i życzę Wszystkim  urlopu równie cudownego jak mój:):)


***

piątek, 18 lipca 2014

Piękno ma wiele twarzy:)

 Róża, potraktowana czasem, wodą i ......wciąż czaruje

 Peonia o płatkach jak z marszczonej bibuły. Lubię peonie w fazie rozkwitu bardzo, ale ta zachwyca fakturą i kolorem nieoczywistym, jakby unosiła się w powietrzu, prawda?

 Pączek peonii, który nie posmakowała życia  " w pełni".
 Te usta, to przypadek:) Dwa płatki mojego powojnika na balkonie, potraktowane czyimś butem ułożyły się w tak fantazyjne usta:)
 A tu trochę zwyczajności dla kontrastu:



Kwiaty są trochę jak ludzie....


 


niedziela, 6 lipca 2014

Nowa stara komoda z dodatkiem ceramiki:)

  

12 lat temu zamówiliśmy do naszego przedpokoju szafę wnękową. Do kompletu stolarz zrobił nam jeszcze komodę. Chyba od samego początku coś mi się  w niej nie podobało. Ale ponieważ miała wymiary przystosowane do szerokości przedpokoju, więc właściwie nie było wyboru, tylko trzeba było ją polubić. Od jakiegoś czasu jednak już coraz bardziej mnie drażniła. Szukałam dość długo  wiekowych komód, lecz wszystkie były zbyt głębokie i niestety tarasowałyby przejście. W końcu postanowiłam zabrać się za lifting znielubionego mebla sama. Kupiliśmy listwy, Marcin poprzycinał ( ręczną piłką, więc trwało to wieki, a już lepiej nie wspominać jak podniosłam mojemu mężowi ciśnienie przy tej pracy:):) Było straszno i wcale nie śmieszno. Przetrwałam:):)


 Potem było klejenie, kitowanie dziur po starych zawiasach i nowych śrubach i wreszcie malowanie.
Dużo wcześniej sama zrobiłam gałki z ceramiki i kafle na fronty szafek.



Gałki są ręcznie formowane, więc każda jest inna i niepowtarzalna:) Założyłam, że to będzie stanowić ich urok:):)



Do kompletu w podobnej kolorystyce powstała w bólach okrągła lampa. Lampa to mocno na wyrost powiedziane, bo póki co jest klosz:) Teraz mój Pan Mąż musi dorobić elektrykę i światłość wpuścić do jej wnętrza. A to jeszcze potrwa, oj potrwa.... Więc na razie będzie sobie stała na ozdobę. A może w przyszłości .....zaświeci:):)


 Było tak :
Teraz jest tak:

....i to oczywiście,  w moim przypadku, wcale nie oznacza, że tak już będzie na zawsze:)
                                                                ***
Tymczasem kombinuję co zrobić z szafą wnękową,  by też była z tej samej bajki:)
Na razie stopniowo sączę temat Połowie Mojej, żeby nie zniechęcić a...... zachęcić
do kolejnej zmiany:)
Damy radę:)



  Pozdrawiam  wakacyjnie! Niech Wam się mnożą pomysły  i realizacje!











środa, 2 lipca 2014

We mgle...



 Wróciłam niedawno z  krótkiego pleneru malarskiego. Dobrze czasem pobyć z ludźmi z podobnej bajki:) Podobny rodzaj wrażliwości, sposób patrzenia na otaczający świat . To też czas na chwilę oddechu, zatrzymania się, oderwania od codzienności. Rozmowy zwyczajne i trochę niezwyczajne:)
W czasie wakacji zwykle nie maluję obrazów olejnych, ale mam już kilka pomysłów na akwarele, może  uda się zrealizować.
Na plenerze powstał jeden obraz, który wymaga jeszcze trochę pracy, więc dziś pokażę inny,
 zaległy z minionego sezonu:)
Takie rochę "mgliste" przedstawienie pejzażu:)
Jak zwykle, wybrałam kilka fragmentów, które mogłyby chyba być osobną całością, prawda?:)









A to już całość:


"We mgle" Olej na płótnie 70cmx70cm



Kończę też sezon z ceramiką. Nie bez żalu....
 Nazbierało się trochę nowości, jak słońce się wreszcie pokaże, postaram się zrobić fotki.
Kończę też wreszcie przeróbkę pewnej komody. Pokażę wkrótce:)
Pozdrawiam ciepło!:)