Dzisiaj dzień, który chyba u wszystkich budzi ciepłe uczucia. Może tylko szkoda, że tak bardzo się skomercjalizował. W tej gonitwie za nieprzyzwoitą ilością prezentów gubi się chyba radość tego dnia, radość z obdarowywania i bycia obdarowanym.
Ze swoich dziecięcych spotkań z Mikołajem najbardziej pamiętam zapach pomarańczy. Wyczekanych, odstanych przez mamę w kolejkach i podrzucanych wraz ze słodyczami wczesnym rankiem. Raz jeden dostałam coś więcej niż słodycze. Ślicznego, wymarzonego misia, który na wiele lat stał się tym ulubionym. Byłam wtedy absolutnie szczęśliwa! Wydaje mi się, że pamiętam jeszcze zapach tego nowiutkiego, żółtego jak kanarek misia.
Nie wiem kiedy to się stało, ale pewnego 6-tego grudnia przeszłam na druga stronę mocy. Teraz to moje dzieci czekały z wypiekami na twarzy na Mikołaja. Zwykle u nas w domu lub w domach zaprzyjaźnionych, gromadziły się dzieci nasze i nie nasze:) Było gwarnie, wesoło i nagle.... cicho jak makiem zasiał, gdy do pokoju wchodził ON. Potem obowiązkowo wierszyki, piosenki i co tam kto umiał, lub... nie do końca:), ale Mikołaj przecież wszystkie podknięcia wspaniałomyślnie wybaczał:).
Raz, gdy nie udało nam się go "zorganizować" na czas, dzieci rozmawiały z nim przez domofon:). Mój najstarszy syn wtedy o mały włos nie połknął słuchawki z wrażenia:). Wpatrywał się w tą słuchawkę jak zahipnotyzowany i na wszystkie pytania odpowiadał na wdechu:):)
Mimo, że dzieci nam już wyrosły(też nie wiadomo kiedy:)), staram się, by rano zawsze coś znalazły obok swojego łóżka. A one wciąż piszą listy do M.w dość żartobliwym tonie:) co znacznie ułatwia zakupy:), ale przede wszystkim pozwala nam na krótką chwileczkę zanurzyć się w magii tego dnia....Czego z całego serca wszystkim życzę:)
Na zdjęciach nasze dzieci gdy jeszcze wszystko, łącznie ze św. Mikołajem, było dla nich oczywiste:):)
heheh.. świetne zdjęcia.. no, a rozmowa z Mikołajem przez domofon... to dopiero coś!! hahahah..!!!
OdpowiedzUsuńMy wieczorem, 5.12 czyściliśmy buty, bo Mikołaj zostawiał prezenty właśnie w butach. I chował je więc biegaliśmy po całym domu w poszukiwaniu skarbu!! :D To były zwykle słodkości.. ale było cudownie! :D
Jej...co za zdjęcia....ile wspomnień...ciepełka dla Was na dziś:******
OdpowiedzUsuńU mnie też wszystko podobnie do Ciebie. Też Mikołaj kojarzy mi się z pomarańczami a moje dzieci (osobiste i przyszywane) dopóki będą ze mną to zawsze mogą liczyć na upominki. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZapach pomarańczy to dla mnie od zawsze zapach świąt...
OdpowiedzUsuńA Twoje Aniołki są prześliczne! Zwłaszcza ten najmłodszy!!! :-)
Buziaki!
Oj slodkie byly te Mikolajki i Aniolki!
OdpowiedzUsuńCiekawe czy wiedza,ze staly sie gwiazdami!!!??
Usciski dla Miko!!!
Dla mnie mikołaj to pomarańcze i ...zdobyczne orzeszki w puszce:)Super zdjęcia:)Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńCudne zdjęcia i piękne wspomnienia :)
OdpowiedzUsuńależ sesja i jaka stylizacja!!! przeglądając takie zdjęcia jest co wspominać, prawda?:)
OdpowiedzUsuń