Obserwatorzy

sobota, 3 maja 2014

Misa, która miała być lampą:)



Wymyśliłam sobie kiedyś lampę w kształcie kuli. Nic odkrywczego, chociaż myślałam, że powstanie bez większego trudu , cha,cha...:)
 W dużym skrócie: pierwsze podejście skończyło się fiaskiem, choć nie do końca, bo z części kuli, którą udało się uratować powstała ta właśnie misa. Tzn. na dziś to jest misa, ale chciałabym z niej zrobić kinkiet:) Czy powstanie, to w dużej mierze zależy od mojego Pana Męża, bo na tym etapie musi wkroczyć jego myśl techniczna:)
 Ponieważ z doświadczenia wiem, że ten etap może trwać i trwać, to póki co jest misa na owoce:):
Wczorajsze słońce sprawiło, że miałam namiastkę lampy:


Niewiarygodne, jak światło potrafi zmienić przedmiot, prawda?


Bardzo lubię to światło kończącego się dnia. Ciepłe i kojące, jakby chciało otulić  świat, przed nadchodzącą nocą...



Dużo pięknego światła na weekend Wam życzę!:)

p.s.

Prace nad lampą 2, w trakcie:) . Chociaż, jak to z gliną bywa,  do końca nie wiadomo, co powstanie ostatecznie:):)






3 komentarze:

  1. Misa udana bardzo, będzie do kompletu z powstającą lampą może... ;) Pozdrawiam cieplutko! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem ciekawa lampy, którą stworzysz bo misa wyszła pięknie.
    Pozdrawiam Zosia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mi sie podoba to "przejściowe" życie misy. Pewnie lampa też będzie równie trafionym pomysłem, bo już widać jak ładnie światło w niej gra ;)

    OdpowiedzUsuń