Nieszczególnie lubię zimę. Powiem więcej, ja zimy organicznie nie znoszę. Jednokolorowa, częściej szara niż biała. Zimna, jak to zima. Śliskie, niebezpieczne drogi, mokre nogi i czerwony nos- to tylko niektóre z wątpliwych atrakcji zimowych. Najchętniej przespałabym ten czas i obudziła się wczesną wiosną. W dzieciństwie bardzo lubiłam śnieżne zimy, szaleństwa na górce do późna wieczora z innymi dziećmi i powroty do ciepłego domu, gdzie zaopiekowana przez mamę, piłam ciepłą herbatę, a na kaloryferze suszyły się mokre ubrania.
Wczoraj udało mi się na chwilę zimą na nowo zachwycić. Zimą bajkową, słoneczną, skrzącą się malutkimi gwiazdeczkami, z niebem jak pogodne morze. Zresztą sami zobaczcie:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz