Obserwatorzy

czwartek, 24 marca 2011

Światło....


Dzisiaj trochę o rozświetlaczach wszelakich:) .Od kilku dni, choć jeszcze nieśmiało, ale z każdym dniem mocniej odczuwam bliskość wiosny, bo wreszcie po kilku miesiącach bez światła , znowu stała się jasność! Zaraz się wszystkiego chce....Przede wszystkim chce się wyjść na zewnątrz i chłonąć to światło, ile tylko się da:):) Szukam więc pretekstu, by choć chwilę sobie pobyć w słońcu! Jak tak patrzę wokół, to nie jestem w tym pragnieniu otwartych przestrzeni, odosobniona, bo na ulicach coraz więcej ludzi, kolorowych płaszczy, kwiecistych kaloszy i leciutkich szalików....Fajnie!:):)
Poza tym światłem za oknem, lubię też ciepłe światło wieczornych świec, które zawsze się u nas w domu wieczorami palą i.......  lamp. Lubię żółte światło starych żarówek, bo te nowe, ledowe, jest delikatnie mówiąc..........upiorne. Światło o odcieniu skóry nieboszczyka, nigdy mnie do siebie nie przekona, jakby tam nie wiem jak, było oszczędne. Ohyda i tyle!
Marcin wkręcił kiedyś w celach oszczędnościowych taką trupią żarówkę do łazienki. Bardzo szybko ją wykręcał:):):) Brr.... Mam nadzieję, że świat w takim sinym świetle ledowych żarówek jest jeszcze odpowiednio daleko. Trudno, w najgorszym razie, starość spędzimy przy świecach:):)
Lampy w moim domu ulegają stale przeobrażeniom. Z braku funduszy, są to te same lampy tylko w innych kreacjach:):)
Gdy w naszym mieszkaniu nastała "biała plama", lampy wołały rozpaczliwie: "zrób coś z nami!"
.....No to zrobiłam:):)
Szafirowa lampa w kuchni została przemalowana na biało, i wykończona bawełnianą koronką. Ładnie przez nią przechodzi światło. W ogóle koronki są cudnym filtrem dla światła. Wprowadzają ciepły nastrój i fajny klimat we wnętrzu. Świat bez koronek byłby smutny:):)


Stara lampka nocna, po przejściach , dostała nowe życie:) Brązowy,kamionkowy spód został pomalowany z zastosowaniem techniki spękań i elementami decoupage. Klosz  z dederonu, w kolorze tzw. cielistym, był nie do strawienia. Zdarłam z niego to cieliste coś , bez żalu, a na jego miejsce uszyłam z białego płótna, klosz suto marszczony, wykończony  koronką.




Lampa, pod którą najczęściej czytamy książki, też została "wybielona". Wiklinowy klosz pomalowałam kilkoma warstwami białej, akrylowej, obszyłam haftowaną koronką , dodałam bawełnianą kokardę, bo czegoś mi brakowało:)... i mamy "nową" lampę w salonie:):)




W pokoju Mai lampki, ni jak nie przystawały do nowych kolorów.............. więc je przystosowałam:):)
Pomalowałam obie delikatnym różem i ozdobiłam różyczkami. Stara, czarna, biurkowa lampa, pamiętająca PRL , nabrała trochę wdzięku:):)


No i na koniec moja lampa szyszkowa, którą bardzo lubię. Zobaczyłam kiedyś tutorial takiej lampy  na blogu Green Canou, i bardzo chciałam sobie też taką zrobić. Największy kłopot był z kulą styropianową o 35 cm średnicy, ale w końcu udało mi się ją zdobyć. Później, jeszcze tylko wyprawa całą rodzinką do lasu, w poszukiwaniu szyszek i już! Łapy popaliłam silikonem okrutnie, ale lampa powstała w ciągu jednej soboty:) Jest ozdobą nie tylko wieczorem, ale i za dnia, i póki co, wciąż mnie jeszcze cieszy

                        
                              


A na koniec trochę magicznego światła z natury :






                                           
 

















2 komentarze:

  1. No i jestem pierwsza komentujaca!Ha!!
    Siostrzyczko,jak zwykle piekny tekst i zdjecia twoich dziel kreatywnych.
    Swiatla u nas bylo dzis dla wszystkich w wielkiej obfitosci i jeszcze ciepla do tego(na tarasie siedzialam w krotkich rekawkach do 17-tej)super wiosna! Ale jak dlugo???Sciskam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatnio, po artystycznym wyczynie mojego Syna z użyciem zielonego flamastra, namawiam męża na "białą plamę" w sypialni. Zakupiłam nawet najnowsze "Cztery Kąty", bo mamy identyczne panele co na zdjęciu aranżacji z okładki. Popatrzył i powiedział: "No tak jeszcze wstawić stojak z kroplówką i szpital. Nie cierpię bieli bo mi się zaraz z tym przybytkiem kojarzy. Nie namówisz mnie" :/ A tak bym zmałpowała te piękne abażury. Może go jeszcze przekonam...

    OdpowiedzUsuń