. Mój starszy syn od zawsze słucha takiej muzyki, która jest mi bliska. Wzrusza mnie czasami, jak po raz dziesiąty słyszę "Obławę" Kaczmarskiego. Jeszcze niedawno, to ja zarzynałam swój kasetowy magnetofon, w kółko puszczając tą płytę, mimo, że jakość była fatalna, bo przegrana na żywo z koncertu. Czasami jak im mówię, że też tego słuchałam, mało tego mam sporo płyt, są mocno zdziwieni:). Mikołaj lubi też słuchać rocka i z satysfakcją stwierdzamy z Marcinem, ze coraz lepszych kawałków słucha. I podbiera nam płyty GANS N ROSES, DEEP PURPLE , PINK FLOYD i te mocniejsze:), z półki mojej połówki:).
Jasne, mają też swoje fascynacje, czasami się tym dzielą, czasami nie, ale i tak się cieszę, że wciąż szukają i jak tak sobie stoję z boku, widzę, że idą w dobrym kierunku i to jest moja największa radość.
A jak już dziś tak mnie wzięło na refleksyjny ton to jeszcze trochę o filmach.
Obejrzeliśmy ostatnio z Marcinem trzy niezwykłe filmy, które trzymają mnie do dziś i wciąż niektóre sceny, powracają i budzą emocje....Pierwszy to "Sekret jej oczu". Argentyńsko- hiszpański thriller Juana Jose. Świetnie poprowadzona narracja, film o stracie, bólu, niesprawiedliwości i wreszcie zemście, ale nic w tym filmie nie jest dosłowne i jednoznaczne. W tle subtelna opowieść o miłości ...Piękne, łapiące za serce zdjęcia i cudna muzyka w tle...Mimo trudnego tematu, po obejrzeniu tego filmu, nie czujemy się nim przybici, lecz w jakimś sensie oczyszczeni.
Podobne oczyszczenie daje kolejny film, zupełnie inny od "Sekretu jej oczu", ale dający podobne uczucie lekkości po obejrzeniu go. To szwedzki obraz " Jak w niebie", nominowany w 2005 roku do Oskara w kat. Najlepszy Film Nieanglojęzyczny. W Szwecji obejrzało go ponad 1200000 widzów. Wzruszający, inteligentny, zaskakujący momentami, specyficznym poczuciem humoru film, który zmusza do zatrzymania się i zadania sobie pytania: Co dla mnie w Życiu jest najważniejsze? Jak chcę Żyć?. Doskonała gra aktorów to w dużej mierze zasługa charyzmatycznego reżysera Kaya Pollaka. Wyzwala w ludziach pokłady emocji, o które sami siebie by pewnie nie podejrzewali. Po obejrzeniu filmu przesiedzieliśmy bez słowa do ostatniego napisu i dopiero potem, gdy słuchaliśmy rozmowy z reżyserem, dowiedzieliśmy się, że na wszystkich seansach w Szwecji, ludzie, podobnie jak my, siedzieli w milczeniu w fotelach do ostatniego napisu. Mnie w kinie coś takiego zdarzyło się wiele lat temu na "Matce Królów". Polecam " Jak w niebie" z całego serca.
No i trzeci film, do obejrzenia w zimowe wieczory : "Wielki błękit". Kultowy już film Luca Bessona, z 1988roku. Z genialną rolą Jeana Reno! To zupełnie inny film niż dwa poprzednie, ale mimo, że widziałam go już parę razy zawsze wzbudza emocje. Polecam, jeśli ktoś jeszcze nie widział:). Wielki błękit działa kojąco...
"Na całej połaci-śnieg.
W przeróżnej postaci-śnieg.
Na siostry i braci
Zimowy plakacik-śnieg...śnieg" ( J.Przybora)
Ale właściwie, to w styczniu, chyba nie jest anomalia pogodowa?!:):):)
Pozdrawiam zatem zimowo:)
Oj zaciekawiłaś mnie tymi opisami filmów bo musze przyznać, że żadnego nie widziałam (choć o nich słyszłam). Już wiem jak zapplanowac zimne wieczory ;)
OdpowiedzUsuńA na zdjęciach dopatrzyłam się drewna - troche świeżo pociętego, troche kory, fajny klimat :]
Twoi panowie wkroczyli na dobrą drogę, ja też przeszłam przez wszystkie możliwe gatunki zanim dotarłam do rocka i metalu (cóż, ja mam jeszcze skłonności do wszystkiego co japońskie, ale to inna historia;))
OdpowiedzUsuńZdjęcia jak zawsze - cudne. Wiedziałam, że drewno jest ładne, ale nie wiedziałam, że można z niego aż tyle "wyciągnąć".
Jestem u Ciebie dziś po raz pierwszy, ale myślę, że zagoszczę tu dłużej, piękny blog:)
OdpowiedzUsuńZ filmów, które proponujesz widziałam tylko "Wielki błękit", ale tak zachęcająco piszesz o pozostałych, że koniecznie muszę je zobaczyć.
Natomiast odpowiadając na Twoją zagadkę, myślę podobnie jak moje poprzedniczki , że sfotografowałaś drewno:)
Pozdrawiam.
http://robietocolubie.blogspot.com/
Witaj :)
OdpowiedzUsuńPorozglądałam się troszkę u Ciebie. Poczytałam. Bardzo fajny, klimatyczny blog. Ojej, na pewno będę zaglądać.
Zdjęcia pewnie "drewniane" :)
A u nas ani jednego płatka śniegu. Cały czas czekamy.
Pozdrawiam serdecznie i do usłyszenia
Ada
Drzewo na zdjęciach...
OdpowiedzUsuńDziękuję z odwiedziny, ja tu jestem chyba po raz pierwszy. Ja i mój mąż w temacie filmów mamy wielkie zaległości, u nas wogóle Tv "od święta" włączany, może kiedyś jak dzieci podrosną to z mężem nadrobimy zaległości. Z tego co wyczytałam ty już masz starsze dzieciaczki.
Pozdrawiam serdecznie, Magda
Ile w martwym drzewie tajemnic,bajkowosci,struktur,ktore sie nie powtarzaja.Tu jest natura najlepszym kreatywnym projektantem.Piekne ujecia!
UsuńFilmy juz na liscie.
Sciskam rowniez i twoich muzykow domowych!!!
Ja również lubię "Wielki Błękit" z tym, że mnie podoba się bardziej ten drugi aktor - nie Jane :) Pierwszy raz widziałam ten film w liceum plastycznym. Poszliśmy całą szkołą w "Pierwszy dzień wiosny" do sali projekcyjno - konferencyjnej naszej Miejskiej Komendy Policji. Dyrekcja wzięła nas prewencyjnie aby jak najmniej uczniów wzięło udział w zapowiedzianej demonstracji anarchistycznej :))
OdpowiedzUsuńPiękny film i do dziś go wspominam z łeską w oku.
Przepiekne zdjecia i to nie tylko w tym poscie.
OdpowiedzUsuńZreszta pogoda jest wysmienita,zeby fotografowac....
Ja czasami tez ide w plener i bardzo to lubie.
Bardzo milo u Ciebie:))
Piękny blog pełen wspaniałych prac i inspiracji.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Aga