Ulotność...słowo, które bardzo lubię, bo niesie ze sobą lekkość, eteryczność, delikatność.
To słowo, jak żadne inne oddaje istotę dmuchawców.
Poprzedza je energia pomarańczowo- żółtych kwiatów, które szybko zmieniają się w łany
transparentnych mgiełek.
Bardzo lubię się im wtedy przyglądać . Właściwie nie sposób znaleźć dwa podobne egzemplarze. Niektóre zachwycają dostojnym pięknem
...inne rozśmieszają lekko przerzedzoną czupryną .
Inaczej wyglądają w słońcu, inaczej zroszone deszczem....zawsze jednak tak samo ulotne...
Jakie fajne , lekkie ujęcia...zapraszam na candy!!!!
OdpowiedzUsuńZajrzę:)
OdpowiedzUsuńDmuchawce... latawce... wiatr...
OdpowiedzUsuńu nas dziś jeszcze...deszcz:) Ale to już inna bajka:)
UsuńŚwietnie uchwycona ulotność. U mnie dzisiaj delikatność w irysowym wydaniu, zapraszam :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia:) pozdrawiam i zapraszam na candy:)
OdpowiedzUsuńTeż lubię fotografować dmuchawce.Twoje zdjęcia uchwyciły ich ulotność.
OdpowiedzUsuńZgadzam się "mleczaki" są pięknym obiektem do fotografowania.Śliczne zdjęcia
OdpowiedzUsuńPieknie pokazałas ulotność...
OdpowiedzUsuńsliczne sa , bardzo lubie dmuchawce , sama ostatnio popstrykałam im zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńI znowu się powtórzę - piękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuń