W ceramice nic nie dzieje sie na już. Najpierw trzeba coś ulepić, później czeka się aż to "ulepione" wyschnie i będzie gotowe do retuszu. Następnie "ulepione" czeka cierpliwie w kolejce do wypału na biskwit. Później malowanie szkliwem i znowu kolejka do pieca przed ostatecznym wypałem. Biorąc pod uwagę fakt, że moje zajęcia odbywają się raz w tygodniu, to gotowa praca trafia do mnie po kilku tygodniach, jak nie pojawią się jakieś niespodzianki:)
Dlatego moje wielkanocne jaja i wielkanocna kura powstawały na początku roku:)
Wymyśliłam sobie jaja z motywem roślinnym, ale jak na złość był to czas kiedy wszystko pokryło się śniegiem. Brodziłam więc, po łące w śniegu wybierając suche roślinki do "bukietu":)
Wyglądało to dość osobliwie:)
Ale jaja mam jakie chciałam:):)
Kura jaka jest każdy widzi:) Ma gorące czerwone wnętrze:)
Dzisiaj tylko "sucha" dokumentacja tego co zrobiłam:)
Mam nadzieję, że uda mi się jeszcze pokazać Wam jaja i kurę w świątecznych aranżacjach.
Pogoda dziś niemal jak w lecie. Wystawiam złaknione ciało do słońca i roznosi mnie pozytywna energia:)
Na dzisiejszym spacerze natknęliśmy się na łan fiołków. Zapach jak w perfumerii, cudownie!
Wreszcie pojawiły się kolory! Chwilo trwaj!:) ....czego i Wam życzę:)
:):)
Och...powaliłaś mnie tymi jajcami!!! Po prostu są cudowne!! Uwielbiam taką ceramikę! W ogóle ceramikę! Chyba muszę gdzieś u siebie poszukać jakichś kursów, żeby chociaż jedno jakieś takie cudo mieć w domu :)) Kura w czerrrrwonym wnętrzem też jest świetna!
OdpowiedzUsuńPozdrowionka wiosenne ślę! :)
"Jajca" gabarytowo faktycznie mogłyby powalić:):) Dzięki za dobre słowo:)
UsuńWszystko śliczne, oj też bym chciałbym natknąć się na fiołki, uwielbiam te kwiaty.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie Zosia.
Oj, ja też bardzo bardzo je lubię. Fiołki, znaczy się.:)Parę kroków dalej znaleźliśmy łan białych. Są zjawiskowe. Nawet mój mąż się rozczulił:)
UsuńWspaniałe prace:) święta będą u ciebie piękne:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję:) Chociaż przecież obie wiemy, że ich "piękność" nie zależy od dekoracji, prawda?
UsuńPozdrawiam ciepło:)
Zakochałam się w tych jajkach!
OdpowiedzUsuń:) Obawiam się, że będzie to miłość bez wzajemności:)
UsuńJaja są zjawiskowe a ta kura to dopiero zdolna, takie jaja znosi.
OdpowiedzUsuńBo ma gorące wnętrze:):)
UsuńJuz jestem ciekawa jaka bedzie aranzacja z tym co wyczynilas wielkanocnie. bardzo piekne jaja a kura tez, jej wnetrze cudne...Fiolki u mnie tez kwitna, mimo, ze zostale przywiezione z Holandii jako malutkie kepki, teraz mi sie rozrosly i czuja wiosne europejska bo kwitna jak oszalale. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńTo Ci zazdroszczę Grażynko, że masz je w takiej bliskości. A przede wszystkim ten zapach...
UsuńMam nadzieję, że aranżacje Cię nie rozczarują:)
Ściskam:)
Rewelacyjne są te Twoje zwiewne roślinki Asiu. A kura... nawet u nas we wsi takiej nie ma:-))))
OdpowiedzUsuńFantastyczna "produkcja"- pozdrawiam!
Basiu, te "zwiewne" roślinki to były zasuszone badyle przykryte śniegiem:) Ale jak widać glina czyni cuda:):)
UsuńPozdrawiam:)
Asiu, coś pięknego! Jestem pod wrażeniem!
OdpowiedzUsuń:) Jak TY jesteś, to dla mnie wieeelki komplement. Dzięki Agatko.
UsuńPiękne, jestem zachwycona, uwielbiam takie klimaty, a kurka mnie dosłownie powaliła - cudo!:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam niedzielnie.
Cieszę się,że Ci się spodobało:) Miłej niedzieli!!:)
UsuńJestem zachwycona:))))
OdpowiedzUsuń:) Dzięki
Usuń..i ja wpadlam w zachwyt...cuda ♥
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak miło mi to słyszeć:)
Usuńpiękne prace... nietypowe i zachwycające
OdpowiedzUsuńDzięki:) Takie słowa dodają skrzydeł:)
UsuńJa po prostu jestem ZACHWYCONA....!
OdpowiedzUsuń:)
:)
UsuńO rany! Ale cudne te jaja.
OdpowiedzUsuńWart było czekać od zimy, jaja mnie powaliły, bez jaj!:))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
Ciężkie są jak niejaja, faktycznie mogą powalić:):)
UsuńPozdrawiam:)
piekne !
OdpowiedzUsuń:)
UsuńTo, co się dzieje w Twojej ceramice to potęga. Zabierasz mnie w taka podróż za kazdym razem w to przepełnione słońcem pole z ziołami, trawami, kwiatami o jakim się śni cały rok :))))))
OdpowiedzUsuńPrzepiękne!
Z Tobą podróżowanie to dopiero frajda!:)
UsuńPodziwiam Twoje prace w glinie:)))moja glina leży zapakowana od nowości już dwa lata i jakoś nie mogę się za nią zabrać:)))przepiękne jaja:))))a gdzie Ty trafiłaś taki łan fiołków,ja szukam i nie ma:))))pozdrawiam
OdpowiedzUsuńGlina też ma swój czas ważności:) Sprawdź czy się jeszcze o czegoś nadaje:) A fiołki w okolicach Straconki:) Znalazłam pewnie dlatego, bo nie szukałam:)
UsuńAsiu, jaja są przecudne,poważnie,bez ściemy,są zachwycające,jak Ty to robisz kobieto?....:))
OdpowiedzUsuńTymi "ręcymi":):):)
Usuńwow, niesamowite te jaja, bardzo mi się podobają:)
OdpowiedzUsuńDzięki Marzenko:)
UsuńPiękna ta Twoja Wielkanoc !
OdpowiedzUsuńDo Wielkanocy jeszcze trochę:) to dopiero lekki rozbieg:) Pomysły się kotłują, ale czas nie chce się naciągnąć:)
UsuńPrzepiękne i jaja i kurka !!! Podziwiam , pozdrawiam !!!!
OdpowiedzUsuńjaja i kurka są cudowne
OdpowiedzUsuńAle cudna jest ta kurka :) Niesamowity klimat wprowadza do wnętrza. Jajuszka też urocze. Dla mnie wogóle ceramika to całkiem magiczny świat. A ty się w nim poruszasz tak swobodnie, że wielkie brawa dla ciebie :)
OdpowiedzUsuńTak sobie wędruje po Twoim blogu i po lekturze ostatniego numeru MM i wiedziałam,że już tu byłam wcześniej u Ciebie.Miałam rację.Te malowane sukienki przypomniały mi o tym.Jaja ceramiczne niesamowite tak samo jak kura
OdpowiedzUsuńDzięki:) Cieszę się,ze już tu zaglądałaś:)
Usuń