Obserwatorzy

niedziela, 9 marca 2014

Z poezją w wiosnę...




 Oj,  wiosna chyba idzie, bo nie chce mi się chcieć...:)
Ale też sporo się dzieje i, jak to w życiu, czasem trzeba wybierać.
Ostatnio udało mi się być na kilku fajnych koncertach. W zeszłym tygodniu, w ramach comiesięcznych "Spotkań  z Piosenką Niebanalną" w naszym mieście,  byliśmy z Marcinem na koncercie zespołu "Bez Jacka". Oboje pamiętamy tę grupę jeszcze z lat 90-tych i trochę bałam się tego spotkania po latach. Ale koncert był naprawdę piękny. Leśmian, Herbert, Tuwim, Pawlikowska - Jasnorzewska... Teksty tych poetów śpiewali najczęściej. Z " naciskiem " na Leśmiana:). Do tego świetna oprawa muzyczna. Na szczęście,  tak im zostało:).
 Rzadko słucha się ostatnio poezji. Świat oferuje nam szybki przekaz, najlepiej w formie skrótów, bo szkoda cennego czasu na  rozwinięcie zdania.  A poezji nie usłyszy się w biegu. Cudny koncert, który zostanie we mnie na długo...


W miniony piątek zafundowałam sobie c. d. spotkań z poezją:).  Tym razem był to monodram wwykonaniu krakowskiego aktora Janusza Zbiegiela,  zatytułowany " Brel raz jeszcze".
Piosenki J. Brela przeplatane były fragmentami Jego listów do żony. Nie znam  niestety francuskiego, ale na szczęście piosenki Brela wiele razy słyszałam w  polskich tłumaczeniach, więc tekst mogłam sobie "dośpiewać":) Zwłaszcza, że słuchaliśmy  tych najpopularniejszych: Amsterdam, Piosenka starych kochanków, Nie opuszczaj mnie itd. W wersji oryginalnej  zabrzmiały perfekcyjnie. Miało się wrażenie jakby sam Brel stał na scenie.


A wczoraj spędziliśmy z Marcinem świetny czas na koncercie Anity Lipnickiej i Johna Portera. Śpiewali piosenki z ich dwóch wspólnych płyt. Mam obie, i znam je prawie na pamięć, ale kontakt
" na żywo" jest bezcenny. Głosy Lipnickiej i Portera są absolutnie stworzone dla siebie. I działają na mnie jak balsam na duszę:)
A do tego genialne solówki  Portera na gitarze! Mniam...
Lubię ich osobno: pamiętam świetne występy Portera z Zębatym, a ostatnia solowa płyta Anity Lipnickiej " Vena Amoris" jest zjawiskowa, ale w duecie brzmią dla mnie najlepiej:)
Malując lubię słuchać muzyki, ale to nie może być nic przypadkowego:) Gdy maluję akwarele w tle sączy się najczęściej muzyka z płyt  Sophie Zelmani i właśnie Lipnickiej i Portera:)
Cieszę się, bo na scenie padła deklaracja, że jeszcze zrobią coś razem.
Ilustracją dzisiejszego postu jest mój obraz, który namalowałam jakiś czas temu, ale jakoś nie było czasu pokazać:)  Może czekał właśnie na ten moment? On też jest dość mocno osadzony w poetyckich klimatach:) Takie w każdym razie było moje założenie, gdy go malowałam.
" Krok w nieskończoność" olej na płótnie  70cm  x 70 cm

Pozdrawiam ciepło!



10 komentarzy:

  1. Co za wspaniale koncerty, zazdroszcze takich radosci, bo na obczyznie jezyk Polski slysze tylko przez telefon.
    Obraz jest przepiekny!

    OdpowiedzUsuń
  2. też się cieszę,że mogłam być:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne te Twoje poetyckie klimaty:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Obraz robi duze wrazenie, a na dodatek kolorystycznie bardzo mi odpowiada...a koncertow zazdroszcze...bo ja tak jak Agni z Grecji...buziak

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja Tobie zazdroszczę cudownych miejsc w których bywasz:)

      Usuń
  5. Twoje malarstwo jest jak poezja:))Tyleż w nim smaku ,podziwiam:)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Asiu,obraz fantastyczny!!! Uzupelnia twoje muzyczno-poetyckie opowiesci z konzertow.Zazdroszcze.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ta osoba incognito to ja.Pozdrawiam serdecznie!! Siostra

    OdpowiedzUsuń
  8. piekny obraz , a Anitę uwielbiam

    OdpowiedzUsuń