Obserwatorzy

piątek, 6 maja 2011

Pszczyna w wiosennych ubrankach....


 Zrobiliśmy sobie ostatnio małą wycieczkę do Pszczyny. W okrojonym składzie, bo męska część latorośli, już wyraźnie się od nas odcina. Czasami mi żal, ale wiem, że  dzieci muszą szukać swoich dróg i ścieżek. Obserwuję czasami, u niektórych znajomych takie zagarnianie dzieci, by zawsze były pod ręką i pod pełną kontrolą. Dzieci- bluszcze, z których później wyrastają faceci- bluszcze, lub kobiety, które bez konsultacji z mamusią nie potrafią kupić nawet guzika. Chciałabym , by moje dzieci miały więcej oddechu, ale przede wszystkim, żeby zaczęły za siebie odpowiadać, by kiedyś wzięły też odpowiedzialność za swoje rodziny.
Taka dygresja, trochę przydługa się wkradła:):)
  Pszczynę lubię od zawsze. A właściwie park, w którym spacerowałam z rodzicami, a później z moimi maluchami:) W wózkach, na rowerkach, na rolkach. Wszystkie opcje przerobiliśmy.:):)
Zawsze staramy się tu przyjechać na wiosnę, gdy kwitną azalie i magnolie...i wszystko jest tak soczyście zielone!
I zawsze lody, w ulubionej kawiarni.
W zeszłym roku, byłam w Pszczynie na plenerze malarskim. Niestety, lało niemiłosiernie i tylko w wielkim akcie desperacji wychodziłysmy na szybką przebieżkę po mieście... Szkoda, bo tyle tu malowniczych miejsc...
 To kwitnący czosnek niedźwiedzi. Niestety, taki nie nadaje się już do spożycia, bo listki są twarde i niesmaczne. Trzeba poczekać do przyszłego roku. O tym, co można z niego wyczarować, pisałam tutaj



Ta zieleń daje takiego kopa, że chce się ....no cóż, dużo się chce:):):)











 Takiego mamy Ursusa w rodzinie:):)


 Pałac w parku. Warto zwiedzić w środku.



1 komentarz:

  1. śliczne zdjęcia bo i miejsce cudne :-) zazdroszczę takiej wycieczki, ja ostatnio byłam w Pszczynie jakiś rok temu... Eh, a wiosną musi tam być pięknie :-)

    OdpowiedzUsuń