Obserwatorzy

środa, 1 czerwca 2011

Dzieciom....


 Od chwili, gdy Janek zaczął mówić, kupiłam sobie  malutki notesik, oprawiony w płótno i zaczęłam zapisywać jego powiedzonka, spostrzeżenia , pewne sytuacje, które nas rozbawiły, zadziwiły czy oczarowały.... Do tych historyjek dołączyły później anegdotki z życia Mikołaja i Mai. Wpisywałam także niektóre zabawne sytuacje dzieci naszych znajomych.
Wracamy sobie czasami całą rodzinką  do czytania tych historyjek i mimo, że znamy już puenty, niezmiennie pokładamy się ze śmiechu jak norki...
A to kila takich autentycznych smaczków z dzieciństwa moich już dziś nie tak malutkich dzieci:):)



Janek (2,5L.), leży przy wejściu do pokoju i się nie rusza.
-Co robisz, synku?
-Jestem krawężnik....
***
Jaś leży w łóżku, obok taty i głaszcze go po szyi. Nagle napotyka ręką na metkę przy piżamie.
-Tatusiu, coś Ci tu wyrosło!!?
-Eee, to nic, to tylko metka, odpowiada Marcin
-Maaamooo, tatuś ma na szyi MIETKA !!!!!
***
Jasiu pokazuje mi gazetę, której całą okładkę zajmuje fotografia morza.
-A co to jest to niebieskie?-pyta.
Morze-odpowiadam
Jaś: Może, co?!

***
Marcin załatwia jakieś sprawy na poczcie, a ja z szalejącymi dziećmi siedzę w samochodzie. Nie mogąc już sobie z nimi poradzić, mówię:
-Popatrzcie, popatrzcie, jaki dym z komina!
Jaś kiwa głową i z powagą mówi po chwili
-Nie ma dymu.... bez ognia....

***
Mały Mikołaj stoi pod prysznicem i głaszcząc się po żebrach mówi z nieukrywaną dumą:
-Patrzcie, jakie mi kościotrupy wyrosły!!!


***
Na Roratach ksiądz opowiada dzieciom o jednym z przyjaciół św. Franciszka, bracie Eliaszu.
Wracamy do domu, gdzie pytam Maję jak się ten najlepszy kolega św. Franciszka nazywał.
Pada szybka odpowiedź:
-ELEFANT!!

***

Upada mi na ziemię grosz. Maja podnosi go i chce mi go zwrócić.
Mówię:
-Możesz wrzucić go sobie do skarbonki.
-Tyle? Nic za to nie kupię.
-Za to nie, ale: "grosz do grosza i kupi się kokosza"-rzucam mądrością ludową
-Co to jest Kokosza?-pyta dalej Maja
-Kura - odpowiadam
Maja patrzy przez chwilę na pieniążek,widzę, że bije sie z myślami .
W końcu oddaje mi go mówiąc:
-Eee, kura nie jest mi do niczego potrzebna...


***
Urządziliśmy sobie kiedyś wieczór kinowy. Kończę właśnie robić popcorn w kuchni, a tymczasem Maja trzymając w ręce opakowanie filmu z wypożyczalni, czyta głośno tytuł z okładki:
- "U Pana Boga za miedzą".
-Miedź- to taki metal, nie?
Słyszę jak chłopcy pękają ze śmiechu, więc w końcu proszę Mikołaja, by wytłumaczył siostrze, co znaczy słowo Miedza.
-To taki rodzaj kominka. Taki przypiecek- mówi mój mądry syn, a mnie szczęka opada do ziemi. Teraz śmieje się już tylko Janek. Trochę niepewnie proszę z kolei mojego drugiego syna owyjaśnienie.
-Nie umiem tego dobrze wytłumaczyć, ale to taka owalna, metalowa, wanienka.
Żałujcie, że nie widzieliście naszych min. Tak chyba tylko wyglądają rodzice porażeni mądrością swoich .
dzieci...
A tak na marginesie uzmysłowiło nam to, że nasze latorośle  nigdy chyba nie widziały miedzy....
***
Z okazji dzisiejszego święta, życzę Wszystkim, bez względu na metrykę, by ocalili dziecko w sobie i choć czasami spojrzeli na świat i ludzi Jego oczami! 

7 komentarzy:

  1. Kochana!rewelacja!!!gratuluję Ci pociech:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana!rewelacja!!gratuluję Ci pociech!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki! Są jedyne i niepowtarzalne:):),cokolwiek to znaczy.... I oczywiście najbardziej na świecie przez nas kochane....

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękujemy Ci za dawkę anegdotek o Twoich dzieciakach:) Po ciężkim dniu uśmiałyśmy się do łez- zwłaszcza z krawężnika, Mietka na szyi i kościotrupa:D Dzieci są rewelacyjne:D Pozdrawiamy więc całą gromadkę w dniu ich święta i a Tobie życzymy jak najwięcej tak radosnych chwil;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj ubawiłam się :) Oddam swoją:
    Mając 11 lat bawiłam się z dziećmi sąsiadki. Jej 3 letnim synek bawił się piłką.
    Powiedziałam:
    - Daj mi piłeczkę też chcę porzucać?
    - NIE!
    - Daj mi, nie zjem ci. Patrz(tu nastąpiła demonstracja), nawet do buzi mi się nie zmieści.
    - A jak ci buzia urośnie?
    :)Ta historia znalazła się w albumie który skrupulatnie prowadziła ich mama :) Miło wspomnieć :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Juz po dniu dziecka,ale zeby byl zawsze i wszedzie.
    Szkoda,ze nie wszedzie tak sie go swietuje!
    Ale DOBRZE ,ze sie o dzieciach pamieta.

    OdpowiedzUsuń