Obserwatorzy

sobota, 16 lipca 2011

Powroty....



  Jesteśmy już w domu.....
Jak zawsze, urlop stanowczo za krótki.
Jakoś tak nie bardzo potrafimy się jeszcze odnaleźć w zwyczajnych, codziennych obowiązkach. Chociaż  wróciłam z dużą energią i nowymi pomysłami, jednak jak dotąd czekają wciąż w głowie na lepszy dzień:):)
Dojadamy  przywiezione z Włoch smakołyki, chociaż to samo wino, którym zachwycaliśmy się we Włoszech, nie smakuje już tak cudownie...



Okazało się, że i chłopcy, nie tęsknili za nadto, ciesząc się z pierwszej tak długiej wolności:):)
Cieszę się, że to dopiero początek lata. Kiedyś, w związku z Marcina pracą, na urlopy wyjeżdżaliśmy w drugiej połowie sierpnia. Po powrocie czekał na nas zamęt rozpoczęcia roku szkolnego i najczęściej beznadziejna, jesienna aura.



Jeszcze nie do końca się zresetowałam i jedną nogą wciąż tkwię we włoskich klimatach.Czuję zapach rozgrzanego powietrza, smak pomidorów z mozarellą, zapach bazylii i uczucie błogości towarzyszące wolno płynącemu czasowi...No i obrazy, które zostały...








2 komentarze:

  1. Ach.. to chyba zawsze tak jest, że gdy wyjedzie się we wspaniałe miejsce i do tego nie ma się tam żadnych obowiązków, to powrót do szarej rzeczywistości jest trudny:) I masz rację- urlop w lipcu jest o tyle pocieszający że nie wraca się do deszczowej jesieni, ale można jeszcze troszkę pocieszyć się słonkiem) Mamy nadzieję, że wypoczęłaś w pełni! Pozdrawiamy serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń