Obserwatorzy

piątek, 8 lipca 2011

San Marino

 

  Coś nas tu, paradoksalnie ciągnie. Paradoksalnie, bo nie do końca jest to miejsce, które nam odpowiada.
Pierwszy raz byliśmy tu w podróży poślubnej. Mam wrażenie, że wtedy jeszcze to miejsce nie było tak przepełnione turystami i wszystkim co się z tym wiąże...A może to my wtedy wszystko widzieliśmy, przez pryzmat naszej Szczęśliwości?:):)



 
 Cóż, niezwykłe położenie San Marino, sprawia, że zawsze zatyka z wrażenia, kiedy spogląda się z góry na cudowną  patchworkową kołdrę, którą tworzą pola, miasteczka i rozrzucone skupiska maleńkich jak mrówki domków.

Wrażenia dopełniają pnące się w górę wąskie uliczki, domy obrośnięte bluszczem  jakby przyczepione do stromych skał.


To, co zniechęca, to tabuny turystów. W tym sezonie prym wiodą Rosjanie! Naszych rodaków, też można spotkać na każdym kroku. Z amokiem w oku wszyscy kupują słynne alkohole z San Marino i włoskie torebki, które już coraz mniej z Włochami mają wspólnego, identyczne można kupić na naszych targach:):).Te oryginalne, florenckie, poznaje się po cenie. Co najmniej 200 euro...:( Mam lekkiego bzika na punkcie torebek, lecz te ceny odstraszyły mnie skutecznie.......ale było kilka cacuszek.:):)
Na szczęście po paru pobytach w San Marino wiemy, gdzie iść, by nie trafić na turystów. I tu jest już pięknie tylko dla nas.:)


1 komentarz:

  1. Piekna ta waszaRawenna.
    Ladujcie Akumulatory i wracajcie szczesliwe!!

    OdpowiedzUsuń