Moja córka poznała na półkoloniach dziewczynkę, która przyjechała na wakacje do Polski, ale na stałe mieszka we Włoszech. Maja zaprosiła ją do nas na popołudnie, by mogły jeszcze razem ze sobą pobyć ( widać 7 godz. na półkoloniach nie wystarcza:):))
Dziewczynka, od chwili przekroczenia progu naszego domu, właściwie wszystkim się zachwycała:)
- O jakie ładne meble!, takie lata 80-te! (może dobrze, że nie widziała mieszkań w Polsce w latach 80-tych:), w każdym razie ja mam nadzieję, że moje mieszkanie jednak w niczym tamtych nie przypomina:):) )
- O jakie masz fajne obrazy!!!
- O jaki Aniołek!!! Jest piękny!!!!
- Jakie mięciutkie poduszki!!!!
- O, ile macie pomidorów!!!! W życiu tyle nie widziałam!!
- Jakie piękne poziomki!!! ( pokazując na truskawki:):)) o!!! o!!! itd. :)
Mój mąż przedstawił się: Jestem Marcin, tata Mai.
- Pięknie!!!! właśnie to imię chodziło mi po głowie!!
- O, jak Ty się masz fajnie! Siedzisz sobie w fotelu i czytasz książkę!! ( to o mnie:))
Moja córka usiłowała poprawiać ją nieśmiało, że do dorosłych, powinna mówić per Pan, Pani, na moment dziewczynka wracała do tej formy, po czym płynnie przechodziła z nami na Ty:), wywołując popłoch w oczach mojej córki:) i wewnętrzny chichot u nas:)
Nasza poukładana, spokojna, córeczka i rozwichrzona, egzaltowana, pełna nieokiełznanej niczym radości dziewczynka:) Jak woda i ogień:) Ale jedna drugą zachwycone:)
Na kolację zaproponowałam ciabatę cebulową z pomidorami.Nasz gość poprosił zamiast masła oliwę. Zapytałam czy chce zwykłą, czy z czosnkiem, czy z bazylią?
- Boże! Jak wy tu macie cudnie!!! Bułki z cebulą w środku!!!! oliwa w tylu smakach!!!!( nota bene przywieziona z Włoch:):)) A u mnie tylko mięso i wędlina! ...ale ja uwielbiam mięso!!:)
I tak do końca wizyty: och!, ach! ach ! och! :):) Przez cały Jej pobyt uśmiech nie schodził nam wszystkim z twarzy.
Wieczorem mąż odwiózł ją do domu, a u nas zapanowała cisza:)
Przez nasz dom przewijało się zawsze dużo dzieci , ale z takim "gejzerem optymizmu i radości" chyba się nie spotkaliśmy:) Mam świadomość, że Ona tak po prostu ma, i raczej nie ma to związku z miejscem zamieszkania. Jej pobyt u nas odświeżył mi jednak myśl lekko przykurzoną, która czasem przemyka mi przez głowę, choć zdecydowanie za rzadko:)
JEST CUDNIE!!!!! I te cudowności są wokół nas, tylko może szerzej trzeba otworzyć oczy:):) Banał? Oczywista, oczywistość? To dlaczego wciąż narzekamy i tak mało śmieją się nasze dusze ?
Tak masz rację ... i pięknie to ujęłaś... że ponieważ za mało mówimy - jest pięknie, to tak mało śmieją się nasze dusze! A przecież w zasadzie jest pięknie, prawda? Tyle, że nam takie dziewczynki muszą to uświadamiać :)
OdpowiedzUsuńJa mam tylko nadzieję,że świat nie zabije w niej tego zachwytu.
UsuńChyba trzeba się właśnie zachwycać jak ta dziewczynka i zarażać tym otoczenie. Niech chociaż w naszych najbliższych kręgach ten zachwyt nad życiem i prostymi sprawami trwa :)
UsuńPiękno wokół nas często powszednieje. Dobrze, że czasami ktoś potrafi je odświeżyć. Ty jednak jak widać zachwycasz się nim na codzień
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Oj, różnie to ze mną bywa, niestety:)
UsuńTo jeden z najlepszych postów, jakie czytałam:-) pozdrawiam:-)
OdpowiedzUsuńDzięki, choć myślę, że znajdziesz może lepszych:)
UsuńNo, gość nietuzinkowy! I widzisz, jak masz ładnie? I ta oliwa:)
OdpowiedzUsuńDo tej pory się uśmiecham:):)
UsuńTen mały włoski przerywnik byłby wskazany w wielu domach :-). Nawet sobie sprawy nie zdajemy ile "piękności" nas otacza a my jej nie zauważamy, przechodzimy obojętnie, powszednieje. No coż c'est la vie :-))
OdpowiedzUsuńTo nawet chyba nie chodzi o to by ciągle to zauważać, ale żeby choć czasami zatrzymać się i powiedzieć: jest cudnie:)
Usuńcałkowicie jestem tego samego zdania...
OdpowiedzUsuńzazwyczaj piękno wokół nas poznajemy jak od życia w tyłek dostaniemy !
Szkoda, bo wtedy czasem jest już za późno...
Usuńo matko:)))to ja tak jak ta mała:)ciągle pieję z zachwytu nad wszystkim:)))cieszę się z małych rzeczy:)))siedzę na balkonie haftując i co chwila mówię-Boże jak cudnie:)))pochylam się nad jakimś maleńkim kwiatkiem i się nim cieszę:)))wczoraj cieszyłam się ,że trzem maciejkom udało się zakwitnąć i tak cudnie pachną:))))....czyżbym była infantylna?:))))))))))
OdpowiedzUsuńJeżeli to z serca płynący zachwyt, to nie:):)
Usuńz serca:)ale ktoś napisał ,że po przejściach zmienia się punkt widzenia świata:))))
UsuńWielka prawda w oczach dziecka.Bo tylko one maja taka niczym nie zmacona wrazliwosc,bez obciachu ze cos powiedzo nie tak,po prostu szczerze i czesto w druga strone ale to juz ich przywilej.
OdpowiedzUsuńPieknych dni ci zycze! Buzka
Jest nieźle:)
UsuńNo i wypada mi powiedzieć tylko :AMEN;))pozdrawiam,Asiu;)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńtak się rozpisałam i wpadłam w spam - to ostatnio mój standard na blogerze :)
OdpowiedzUsuńMaryś, to znaczy, że nie przeczytam co napisałaś????????
UsuńTak jakoś wpadłam przypadkiem, ale ciesze się;) i od razu trafiłam na ten tekst, no i buźka mi się od ucha do ucha rozdziawiła:))) Tego mi trzeba było, przypomnienia, że naprawdę wszystko jest CUDNE i same cuda wokół nas się dzieją, tylko tak często o tym zapominamy... dziękuję, dzisiaj jest cudowny dzień:) Pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńZaczytałam się z uśmiechem na twarzy! Dzieci potrafią wnieść tyle świeżości i swojego spojrzenia! Wspaniała wizyta:)))
OdpowiedzUsuń